Wiem, wiem nie te święta idą, nie czas na kosze pisanek! Jednak jesień to dobry moment by zamontować kosz dla uszatki. Zacznijmy od wyboru miejsca. Dobre będą zadrzewiania śródpolne, takie wyspy pośród pól. Mogą być oczywiście szpalery drzew wzdłuż cieków, ale też skraje wsi i skraje lasów. Pamiętajmy, że uszatki gnieżdżą się w cudzych gniazdach, a same ich nie budują. Zajmują gniazda ptaków drapieżnych i krukowatych. Moje pierwsze lęgi uszatki, wtedy jeszcze sowy uszatej, znalazłem na dębie, w kielichu kilku konarów. Rok wcześniej gnieździł się tu myszołów.
Jeśli macie już pomysł, gdzie taki kosz można zamontować, to trzeba to zrobić bezpiecznie. Wejść z zabezpieczeniami powyżej 4 metrów i tak zamontować koszyk by udawał gniazdo wcześniej wykorzystywane przez inne ptaki. Koszyk można wyścielić suchymi roślinami, może sianem, ale dobre są zrębki, których tak szybko nie wywiewa wiatr. Potem trzeba już czekać i nie dokuczać przy koszu. Uszatki odzywają się dość cicho, ale charakterystycznie i wczesną wiosną warto ich nasłuchiwać w okolicy. To takie sowy żyjące dość blisko człowieka i tu akurat nasza pomoc może mieć sens. Pamiętajmy jednak, że to one wybierają i czasem trzeba poczekać dłużej.
Można też wykorzystać kosze do zbierania grzybów, po kwiatach itp. Ważne by nie był to plastik bo i tak za dużo go w środowisku.
Ten model kosza dostarczyła firma MKW Pracownia Przyrodnicza.
W ramach projektu „Dzika Przyroda – Na wyciągnięcie ręki”, który realizowany jest z Partnerem Projektu ENERGA SA.