Jest taki rodzaj siedlisk w Polsce, a dokładnie na niżu, który zależny jest od człowieka. To oczywiście łąki. Jeśli wybierzecie się przed wieczorem, gdzieś nad rzekę,za dom, na jakieś łąki i pastwiska, zobaczycie jak ścieli się mgła, jak łąka oddaje swoją wilgoć, którą utrzymuje o wiele dłużej od innych wykorzystywanych rolniczo terenów. Kosić? Oczywiście tak. Widać doskonale, tam gdzie ekstensywne rolnictwo zostało już dawno stracone, jak te malutkie skrawki bioróżnorodności pochłania nawłoć, czasem olchy czy brzozy. Te obszary są kluczowe dla wielu gatunków ptaków w naszym kraju. To tu żerują bociany, kanie rude, gawrony. To tu mieszkają czasem derkacze. To tu czajki wyprowadzają swe lęgi. Oby tylko był wypas i nisko skoszona na zimę łąka. Tu gromadzi się woda z roztopów – jeśli takowe są. To tu wylewają rzeki – jeśli jeszcze wylewają. Zatem jeśli macie jakieś fragmenty gruntów, takich nawet porolnych, a może zwłaszcza takich, to warto pomyśleć o odtworzeniu łąki. Wystarczy raz w roku wykosić, zebrać biomasę…Wiele działań robimy w naszych społecznych rezerwatach przyrody, kosimy, usuwamy podrost olchy i wierzb i w zasadzie prawie nie mamy roślin inwazyjnych. To tylko 25 lat pracy i są efekty. Dziś w jednym z rezerwatów nocowało około 2 tys. szpaków, kilkadziesiąt potrzeszczy, kilkanaście żurawi. Kręciła się jakaś łania, jakiś jeleń, sarny, borsuk, lis, ktoś z lornetką, ktoś z rowerem, paralotnia, Airbus A320, komary, modliszki i jeleń wie co jeszcze. W kukurydzy tego nie widać. Oczywiście kwitnie jeszcze trochę roślin to i zapylacze korzystają z końcówki lata. Zrób sobie łąkę. Łąki nie trzeba siać, wystarczy kosić a siedlisko przyrodnicze samo dopasuje odpowiednie rośliny.