Są takie miejsca na ziemi, gdzie mamy do czynienia z powstawaniem nowych ekosystemów, nowych siedlisk. Dziś dwa miejsca na świecie. Jedno, to z głównej fotografii, to dach w powiecie górowskim, gm. Wąsosz, miejscowość Lubiel. Drugie, to Cordillera Darwin i okolice Lodowca Pia, pod Górą Darwina na Ziemi Ognistej w Chile. Można by sobie zadać pytanie, czy u nas, jak po zejściu lodowca możemy mieć do czynienia z siedliskiem inicjalnym. U nas obok domu. Z czymś co za 100, 200 lat będzie u nas początkiem lasu, tam początkiem Lengi – lasu z bukanami. Tu i tu podłoże mineralne, tam odsłaniają się nagie skały, tu od ponad stu lat dachówka karpiówka obrasta mchem. Teoretycznie u nas za moment pojawi się brzoza, tam pojawi się Nothofagus pumilio. Do tego wszystkiego nasze siedlisko zagrożone jest ociepleniem i brakiem wilgoci, stąd jedynie na północnej wystawie dachu utrzymują się mchy, tam z powodu ocieplenia klimatu topi się lodowiec pojawia się nowe siedlisko, o którym nikt nie marzył od tysięcy lat. I lepiej by było, gdyby się ten lodowiec nie topił.
Warto się czasem zatrzymać na swoim lub na cudzym podwórku i zastanowić się nad tym, co możemy zrobić, by zachować trochę przyrody blisko nas. Może warto zostawić kącik dzikiej przyrody. Może warto coś posadzić i nie czekać sto lat, aż coś samo wyrośnie. Piszę dziś o tym ku refleksji, bo mijałem dziś czyszczony ciek, w którym nie ma wody. Koparka, równe skarpy. Po jego wyczyszczeniu, wody będzie jeszcze mniej. Może warto zacząć od swojego podwórka, niech dzieci widzą, że przyroda wokół domu potrzebuje naszej pomocy, to może kiedyś nie będą trwonić publicznych pieniędzy na dalsze osuszanie przyrody w czasach gdy mamy deficyt wody. Powrót do siedlisk inicjalnych nam ludziom nie pomoże, przeciwnie…
W ramach projektu „Dzika Przyroda – Na wyciągnięcie ręki”, który realizowany jest z Partnerem Projektu ENERGA SA.